To pytanie nasunęło mi się po przeczytaniu blognotki Ewy
Rybak, do której dotarłem dzięki Winicjatywie. Autorka opisała tam kilka
butelek wina ze szczepu verdejo, czyli takiego hiszpańskiego sauvignon blanc,
jak stwierdził jeden dziennikarz w poczytnym brytyjskim magazynie kulinarnym.
W tym też pisemku znalazłem ciekawy, i bardzo
prosty przepis na przekąskę, do której verdejo powinno pasować jak ulał.
– 800 g
młodych, niezbyt dużych ziemniaków
– kilka listków mięty
– dwa pęczki rzodkiewki
– kilka listków szczawiu
– 3 listki laurowe
Dressing:
– 1 łyżeczka musztardy Dijon
– 125 g
masła
– ½ łyżeczki białego octu winnego
– odrobina wina białego (w tym przypadku Verdejo)
– 3-4 ziarnka pieprzu
– ząbek czosnku
– gałka muszkatołowa (w oryginalnym przepisie daje się spreparowany
miąższ owocu muszkatołowca, u nas chyba nie do dostania)
Wykonanie:
Do garnka wkładamy dobrze wyszorowane ziemniaki w
mundurkach, trzy liście laurowe i sypiemy sporą garść soli (pamiętajmy, że
ziemniaki są nieobrane). Zalewamy zimną woda i gotujemy, aż kartofle będą miękkie.
Aby wykonać dressing, na patelnię wlewamy białe wino i ocet,
wrzucamy pieprz, czosnek. Jak większość płynu odparuje, dodajemy połowę masła.
Kiedy się ono roztopi, dodajemy resztę i doprawiamy gałką muszkatołową. Na koniec
wrzucamy musztardę.
Na talerz przekładamy przepołowione ziemniaki, kładziemy na
nie rzodkiewki (można też dodać kilka liści rzodkiewek, są bardzo smaczne) i
podarte liście szczawiu. Całość polewamy dressingiem.
Smacznego!
Piliśmy z żoną verdejo (bardzo dobre) kilka dni temu i rzeczywiście - skojarzenia z sauvignon blanc były silne :) Czyli w tym, co stwierdził jeden dziennikarz w poczytnym brytyjskim piśmie kulinarnym jest ziarnko prawdy.
OdpowiedzUsuńA zdradzisz, od jakiego producenta było to verdejo?
OdpowiedzUsuńPodpisuje sie pod pytaniem Pana maxredaktora :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że zdradzę. Było to Campos de Suenos, które do polski sprowadza Wineonline, czyli można je kupić w sieci Winestory (a jakże! kiedy zaczną mi płacić za reklamę?) - cena 29 zł. Dodam tylko dla jasności, że verdejo piłem z żoną i że było ono dobre, ale tylko dla mnie. Żona nie przepada za sauvignon blanc i wszystkim, co je przypomina.
OdpowiedzUsuńdo Polski z dużej litery, oczywiście! Za pomyłkę przepraszam uniżenie :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Manolito. Widzę, że generalnie te butelki verdejo dostępne w Polsce są raczej w dobrych cenach. I bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńŻycząc radosnej twórczości opublikował ten komentarz Grzeh radząc dolewanie oleju do brzuszka gdy braknie Ci sił lub pomysłów.
OdpowiedzUsuń