„To smak i sekret grzechu”. Tak spaghetti alla puttanesca opisał w swojej książce „Kuchnia erotyczna” Tadeusz Olszański.
Niewiele słów, a ile zachęty do tego, aby spróbować słynnej neapolitańskiej potrawy. Co to danie ma wspólnego z występkiem? Przede wszystkim nazwę. Bowiem puttana to po włosku dziwka, delikatnie mówiąc. Jak czytamy we wspomnianej książce, „Ten nowy sposób przyrządzania makaronu wymyśliły panie lekkich obyczajów, ale wysokiej klasy. Nikt nie zliczy we Włoszech sposobów przyrządzania makaronu, jest ich mnóstwo, lecz ten zdecydowanie się wyróżnia ostrym, podniecającym smakiem, bo nie brakuje w nim czosnku, ostrej papryki, kaparów i anchois!”.

I to był błąd.
Danie rzeczywiście było warte grzechu. Za to wino – beznadziejne. Choć według producenta idealnie pasuje do takich mocnych, aromatycznych dań, w ogóle się nie sprawdziło. Płaskie i zbyt kwaskowe, pozostawiało w ustach mało przyjemny posmak. Nie byłem w stanie wyczuć opisywanego przez producenta aromatu czerwonych porzeczek i potraw korzennych. Nie pomogło dłuższe dotlenianie. To była ewidentna strata pieniędzy.
Właściwie, to pan sprzedawca poszedł dobrym tropem, bo rzeczywiście Montepulciano D'Abruzzo by się sprawdziło, ale musiałoby być dobrej marki. Do nabycia w najbliższym markecie w Terni ;) Ja polecam też Montefalco Rosso i Nero D'Avola. I tu chyba skończę bo do kolacji jeszcze daleko.
OdpowiedzUsuńNiestety już po wypiciu tego wina znalazłem informacje, niezbyt pochlebne, o tym producencie. A następnym razem wybiorę się na zakupy w Terni :)
OdpowiedzUsuń