Szukaj na tym blogu

wtorek, 16 grudnia 2014

James Bond a wódka z Żyrardowa



Książkowy James Bond był wyjątkowym konserwatystą. Jego filmowy odpowiednik jest znacznie bardziej elastyczny. Za namową speców od marketingu i zapewne niemałe pieniądze przeznaczone na produkcję najnowszego obrazu, zatytułowanego „Spectre”, 007 ma coraz częściej i chętniej sięgać po wódkę z Żyrardowa, Belvedere.




Bohater stworzony przez Iana Fleminga był nie tylko twardy, stały w uczuciach względem królowej, ale też wybredny, jeśli chodzi o trunki i jedzenie. Oto przykład jego śniadania, zaczerpnięty z książki „Operacja Piorun”.
„Dwie filiżanki mocnej czarnej kawy kupionej u De Bry'a przy New Oxford Street i zaparzonej w ekspresie, jedno jajko na miękko (gotowane trzy minuty i 20 sekund) w granatowym kieliszku ze złotym obrąbkiem (jajko musi mieć brązową cętkowaną skorupkę, znoszą takie kury rasy francuskiej), dwie grube grzanki razowca, solidna porcja ciemnożółtego masła z Jersey, dżem truskawkowy firmy Tiptree, marmolada z winogron od Coopera i norweski miód wrzosowy od Fortnuma." Bond nie pija herbaty, bo „herbata zamula, a poza tym była jedną z głównych przyczyn upadku imperium brytyjskiego".
Jeśli chodzi o promile, to wszyscy znamy jego ulubiony drink. Nie stronił też od whisky i szampana.

A postać filmowa? Na początku było tak jak w książkach. Jednak mniej więcej od momentu, kiedy w tę postać wcielił się Pierce Brosnan, coś pękło. I tak James Bond zaczął sięgać po wódki Smirnoff i Finlandia, sączył też Heinekena. Teraz z kolei, jak twierdzi koncern LMVH, właściciel marki Belvedere, ma też pić okowitę prosto z Żyradowa. Dobrze poinformowane pisma dla pań donoszą, że wystąpi nawet w dwóch reklamach promujących Belevedere.
Zatem, na zdrowie, dabl oł sewen!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz