Szukaj na tym blogu

czwartek, 1 lipca 2010

Miasto ulotne


Mieszkańcy mówią o niej „najjaśniejsza”, goście – „nierzeczywista”. I wcale nie dlatego, że za sto lat być może podziwiać ją będą mogli tylko nurkowie.
O jakim mieście mowa? O Wenecji. Serenissima od lat była stałym punktem naszych włoskich wypraw. Jednak w tym roku prawdopodobnie nie odwiedzimy ani jej, ani innych miast Italii. Więc dla odświeżenia własnych wspomnień poświęcę jej jedną blognotkę.
Osoba, która po raz pierwszy zawita do Wenecji na początek powinien zobaczyć Plac św. Marka, Pałać Dożów albo cokolwiek z zabytkowego mainstreamu. Lekkomyślne zapuszczanie się w najwęższe w Europie uliczki może wywołać szok. Jednak niezapuszczanie się można traktować jako zbrodnię przeciwko wyobraźni. Tylko tutaj domy mają kominy w kształcie dzwonów, a na dachach rosną ogrody. 400 mostów łączy 118 wysp. Na każdej stoi kościół i jakiś gondolier. Kierujący gondolami mężczyźni znają wszystkie 160 kanałów jak własną kieszeń.
Wszystkie cytaty, które opiewają weneckie skarby, zapełniłyby kilka opasłych tomów. W osobnym można by zamieścić indeks nazwisk autorów: Goethe, Byron, Mann, Muratow, Iwaszkiewicz… W przeciwieństwie do Rzymu nie jest chyba wiecznym miastem – nieustannie remontowane palazzi każdego roku zmagają się z wysoką wodą. Niewykluczone, że za kilkadziesiąt lat Wenecja może podzielić los mitycznej Atlantydy, i wszystkich tych cudowności, z których słynie miasto na wodzie, trzeba będzie szukać na dnie laguny.
Oby tak się nie stało.

Weneckie przeboje
*Przejażdżka vaporetto po Canal Grande: np. od Piazzale Roma do Placu Św. Marka (po drodze mija się słynny most Rialto)
*Zwiedzenie Katedry św. Marka i Pałacu Dożów
*Danie rybne lub z owocami morza w trattorii leżącej najlepiej gdzieś na uboczu
*Wizyta w Galleria dell’Accademia ze zbiorem malarstwa mistrzów weneckich
*Wjechanie na wieżę bazyliki San Georgio Maggiore, z której roztacza się chyba najpiękniejsza panorama Wenecji (widać m.in. Plac św. Marka).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz