Sycylijskie Grillo kupiłem trochę z przypadku.
Wcześniej o tym szczepie nie słyszałem, a jeśli kiedyś ktoś mi o nim napomknął, to o tym zapomniałem. Do winoteki Sami Swoi trafiłem w poszukiwaniu wina, które
pasowałoby do dość prostego dania z makaronem, sardelami, orzeszkami pinii i
rodzynkami. Przeglądałem dość długo butelki z Italii, na tyle długo, że
w końcu podszedł do mnie sprzedawca. Po krótkiej wymianie zdań o potrawie i
dominujących w niej smakach zasugerował wybór Grillo od Feudo Arancio. Tak też
zrobiłem. I tego nic
a nic nie żałuję. Wino okazało się przyjemnie owocowe (producent twierdzi, że dominują w nim nuty owoców tropikalnych – papaji i mango; nie będę z nim polemizował, choć ja nie miałem aż tak egzotycznych skojarzeń) i lekko kwaskowe. Moim zdaniem bardzo dobrze współgrało
z charakterystycznym smakiem sardeli.
a nic nie żałuję. Wino okazało się przyjemnie owocowe (producent twierdzi, że dominują w nim nuty owoców tropikalnych – papaji i mango; nie będę z nim polemizował, choć ja nie miałem aż tak egzotycznych skojarzeń) i lekko kwaskowe. Moim zdaniem bardzo dobrze współgrało
z charakterystycznym smakiem sardeli.
Podsumowując – miłe wino za
niewygórowane pieniądze
(24 zł), IMHO pasujące nie tylko do ryb, owoców morza
i białych mięs, ale także – co zresztą sugeruje Arancio – do carpaccio z cielęciny.
(24 zł), IMHO pasujące nie tylko do ryb, owoców morza
i białych mięs, ale także – co zresztą sugeruje Arancio – do carpaccio z cielęciny.
Dobry zakup. Chętnie sięgnę po inne wina tego
producenta, jak choćby Syrah opisane przez Mariusza.